czwartek, 11 czerwca 2015

~5~

Pogrzebem zajęła się Melissa. Ja nie potrafiłam tego zrobić. Kiedy wróciłam do domu, mój wzrok natychmiast padł na trzy talerze postawione na stole. Poczułam ogromne ukłucie w sercu. Łzy zgromadziły się w kącikach moich oczu, jednak szybkim ruchem je otarłam. Obiecałam babci, że będę silna. Nie załamię się. Weszłam do łazienki i dokładnie umyłam swoje ciało. Założyłam piżamę i udałam się do swojego pokoju. Przykryłam się szczelnie kołdrą i zasnęłam.

***
Dzisiaj jest pogrzeb moich dziadków.  Wstałam o 6am., po czym udałam się do łazienki. Wzięłam krótki prysznic oraz umyłam włosy. Ubrałam się w najlepszą sukienkę jaką miałam w szafie, do tego marynarka oraz buty na obcasie, które dostałam na 18. Dzisiaj zakładam je po raz pierwszy. Dobrałam to tego jakieś dodatki. Całość prezentowała się nieźle, jednak ja nie czułam się w tym dobrze. Nienawidzę takich butów i wszystko co mam na sobie pochodzi z jakiś tanich sklepów, co nie podwyższyło mojej samooceny.   Usiadłam w fotelu i spokojnie czekałam, aż Amy przyjdzie po mnie. Po kilku godzinach rozległ się dzwonek do drzwi. Nareszcie przyszła! Zamaszystym ruchem otworzyłam drzwi, jednak przede mną nie stała blondynka. Zdezorientowana patrzyłam na twarz Louisa Tommlinsona, stojącego z bukietem kwiatów.
- Yyyyyy.... Co ty tutaj robisz?- wykrztusiłam.
- Przyjmij moje kondolencje- powiedział chłopak z bólem w głosie. Skąd on wiedział o wypadku? Mniejsza z tym. To miłe, że w ogóle przyszedł.
- Dziękuję, ale Louis może już powinieneś iść? Nie chcę, żeby cały świat mówił o ich śmierci- wyszeptałam. Chłopak delikatnie mnie przytulił.
- Nie martw się. Nikt się o tym nie dowie- zapewnił. Gestem zaprosiłam go do środka.
- Przepraszam za bałagan, ale niedługo się wyprowadzam i...- nie dokończyłam, gdyż Louis szybko mi przerwał.
- Jak się wyprowadzasz? Gdzie?- krzyknął z przerażeniem w oczach. Zaskoczyło mnie to, bo nie powinno go to w ogóle interesować. Przecież nie znamy się!
- Nieważne. Co cię to tak obchodzi? Dziękuję za troskę, ale to jest twoja sprawa- wyjaśniłam spokojnie. Wielka gwiazda mruknęła coś pod nosem.
- Słuchaj Kate, wiem, że się za bardzo nie znamy, ale polubiłem cię. Od kiedy cię zobaczyłem pomyślałem, że możesz być dobrą przyjaciółką.- wyszeptał patrząc na swoje buty.
- Okej, to miłe, ale niestety nie możemy dalej konwersować, bo idę na pogrzeb- wymamrotałam podnosząc się w fotelu.
- Ja tez idę, więc pojedźmy razem- zaproponował Louis. Zmarszczyłam brwi. Po co on chce tam iść?
- Powiedz mim o co w tym chodzi?? W co ty grasz? Nigdy nie spotkałam się z najmniejszą dobrocią, a teraz ty tak nagle zaczynasz o mnie dbać? Przecież my się nie znamy!- krzyknęłam
- Najwyższy czas, żebyś się przyzwyczaiła, że ludzie będą chcieli cię poznawać i w ogóle-  powiedział chłopak.
- Nie rozumiem cię- rzekłam cicho.
- Zainteresował się tobą Harry Styles!! Niedługo każdy będzie cię znał- Tommlinson uśmiechnął się głupkowato.
- Jemu chodzi tylko o jedno- wymamrotałam. Zadzwoniłam do Amy, że sama przyjadę, po czym wyszłam na podwórko, gdzie obok grata moich dziadków stał samochód Louisa. Kiedy go ujrzałam zabrakło mi tchu. Takiego auta to ja nie widziałam nawet w telewizji!
- Tym jedziemy?- wyjąkałam wciąż zażenowana.
- Tak, podoba ci się?- uśmiechnął się Louis.
- Boże...  Jest piękny- wyszeptałam wyobrażając sobie miny ludzi, kiedy podjadę takim samochodem. To już sprawi, że wszyscy będą plotkować, a co dopiero kiedy wysiądę gwiazdą? Nerwowo przekręcałam na palcu pierścionek z imitacją szlachetnego kamienia.
- Słuchaj Louis... Bardzo doceniam to, że chcesz mi pomóc, ale proszę cię nie uczestnicz w pogrzebie. Nie chcę zamieszania. Przecież każdy cię zna!! Wszyscy będą zafascynowani tylko twoją obecnością, a ja tego nie chcę. Dziadkowie mają być pochowani w spokoju- powiedziałam cicho. Chłopak patrzył na mnie przez dłuższą chwilę.
- bardzo ich kochałaś prawda?- zapytał z bólem w oczach.
- Byli dla mnie całym światem! To dla nich żyłam!- krzyknęłam czując w piersi nagły przypływ goryczy. Louis niezdarnie mnie przytulił. Zdziwiłam się, kiedy zdałam sobie sprawę, że odwzajemniłam ten gest. Czułam jego bicie serca. I właśnie ta chwila otworzyła nam drzwi do wspólnej przyjaźni, ale o tym miałam się przekonać znacznie później.
- Odwiozę cię, a potem przywiozę okej?- wyszeptał Tommlinson.
- No dobra- westchnęłam głęboko, po czym wsiadłam do samochodu. Nie mogłam nadziwić się temu pięknu. Drogę przebyliśmy w milczeniu.
- Daj mi swój numer telefonu, zadzwonię do ciebie- rzekł Lou. Wyrecytowałam cyfry, po czym udałam się do kościoła. Zaskoczyło mnie, że tak dużo ludzi przyszło. Widząc trumnę dziadków nie hamowałam łez. Płynęły spokojnie po policzkach, a ja czułam wszechogarniający ból. W końcu uroczystość się zaczęła. Denerwowały mnie litościwe spojrzenia ludzi. Zawsze doprowadzało mnie to do szału. Nie potrzebuję litości. Sama sobie w życiu poradzę. To w końcu tego byłam nauczona. Kiedy zakopywali babcię i dziadka zaciskałam mocno piąstki, by choć trochę stłumić te cierpienie. Potem spokojnie słuchałam tych litościwych głosów. Po zakończonej uroczystości przeszłam na tyły  kościoła, gdzie czekałam na telefon od Louisa. Po 20 minutach zadzwonił. Wyciągnęłam swoją przed potopową komórkę, po czym przyłożyłam ją do ucha.
- Jestem koło pomnika Maryji- powiedział.
- Okey- rzekłam i poszłam przed owy pomnik. Z daleka było już widać bogate auto, zupełnie nie pasujące do tego miejsca. Tłum ludzi stało i oglądało piękny samochód. Na szczęście szyby były przyciemnione, przez co nie było widać osoby, która się w nim znajduje. Przepychałam się, aż w końcu natknęłam się na Weronicę, najwredniejszą, a zarazem najpopularniejszą dziewczynę w szkole.
- Nie pchaj się wieśniaro. Dla takich jak ty taki widok jest zakazany- prychnęła, a wianuszek koleżanek zachichotały nerwowo.
- Czyżby?- zapytałam patrząc jej prosto w oczy.
- Spadaj stąd suko, idź pożegnaj się z dziadkami!- mruknęła dziewczyna próbując odkryć kto jest w samochodzie. Auć. Te słowa mocno mnie zabolały.
- Nie masz prawa mnie przezywać! W naszej wiosce jesteś pięknością, ale w większym świecie jesteś nikim wiesz?- powiedziałam. Wow, chyba pierwszy raz odważyłam się jej to powiedzieć, ale tylko dlatego, ze obecność Louisa dodawała mi odwagi.

Nim plastiwkowa blondynka zdołała się odezwać, ja otworzyłam drzwiczki samochodu i wskoczyłam na tylne siedzenie. Ludzie zamarli ze zdziwienia, jednak mina Weronicy była najlepsza, stała osłupiała z szeroko otwartymi oczyma.
- Jak się czujesz?- zagadał chłopak z pewną czułością w głosie.
- Jakoś leci, teraz tylko trzeba się spakować i ruszam w świat- mruknęłam odrywając nos od szyby.
- Kate, co byś powiedziała na to, żebyś zamieszkała z nami?- zaproponował. Gwałtownie obróciłam twarz w jego stronę.
- Żartujesz chyba?! Przecież my się w ogóle nie znamy!- krzyknęłam.
- To się poznamy, błagam zamieszkaj z nami. Przecież sama sobie nie poradzisz- rzekł Louis. Zwęziłam oczy.
- Skąd wiesz?- zapytałam chłodnym tonem.
- Bo jesteś taka niewinna i drobna- wyjaśnił. Westchnęłam głęboko. O co mu chodzi? Zawsze byłam niewidoczną, zamkniętą w sobie nastolatką, a teraz? Gwiazda proponuje mi wspólne zamieszkanie? Masakra. To wszystko za szybko się dzieje. 
- To jak?- chłopak spojrzał  na mnie, a w jego oczach dostrzegła nadzieję.
- Pomyślę- odpowiedziałam.  Dla innych dziewczyn taka propozycja byłaby spełnieniem marzeń, lecz dla mnie nie było to zbyt fajne. Mieszkając z 1d złamałabym swoje zasady moralne. Kiedy Louis podjeżdżał pod mój dom, zauważyłam na podjeździe czyjąś postać. Zamaszystym ruchem wyszłam z samochodu. Wtedy postać odwróciła się, a ja zamarłam. Tego zupełnie się nie spodziewałam.
.............................................................................................................................................................................
Oto i rozdział 6 ;) Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam weny, a tak mała liczba wyświetleń rónież mnie nie zmotywowała ;c Mam nadzieję, ze choć trochę spodobał się wam ten rozdział ;) Błagam komentujcie !!!


sobota, 23 maja 2015

~4~

- Idziecie na spacer?- zapytałam, widząc moich dziadków zakładających buty i kurtki.
- Idziemy tylko do supermarketu, muszę kupić produkty na ciasto czekoladowe- odpowiedziała babcia, mrugając do mnie. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Uwielbiam twoje ciasto czekoladowe- powiedziałam z entuzjazmem i przytuliłam się do staruszki.
- Za jakieś godzinkę będziemy z powrotem kochanie- oznajmił dziadek całując mnie w policzek.
- Nie ma sprawy, ja w tym czasie pouczę się- rzekłam.
- A może zadzwonisz do Amy? Pogadacie sobie czy coś- zaproponowała babcia. Moja mina gwałtownie zrzedła.
- Myślę, że nie będzie chciała się spotkać- wyszeptałam cicho.
- Chodzi o tą gwiazdeczkę?- zapytał dziadek patrząc na mnie uważnie.
- Taaa- odpowiedziałam wymijająco. Dokładnie tydzień temu moja kuzynka wyjawiła moją najskrytszą tajemnicę Harremu Stylesowi. Od tego momentu nie widziałam ani Hazzy, ani Amy. Z westchnieniem zamknęłam drzwi za moimi dziadkami i udałam się do pokoju. Postanowiłam włączyć mój przed potopowy komputer.  Po 15 minutach czekania urządzenie uruchomiło się. Pod wpływem impulsu weszłam na portal plotkarski, gdzie aż roiło się o One Direction. Na szczęście Harry rzeczywiście potrafił ukryć przyjazd do mnie, bo nic na ten temat nie było. Znudzona, wyłączyłam komputer i postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenie. Przez całe życie mieszkałam z babcią, więc umiałam doskonale gotować. Przygotowałam składniki potrzebne do zrobienia zapiekanki makaronowej. Z uśmiechem na ustach przyrządziłam potrawę. Babcia będzie ze mnie dumna. Zegarek wskazywał 3pm., więc staruszkowie powinni już wrócić. Postawiłam zapiekankę na stole w naszej malutkiej, aczkolwiek przytulnej kuchni. Położyłam jeszcze trzy talerze po czym udałam się do salonu, gdzie zawsze czytałam książki. Nagle zadzwonił mój telefon. Byłam pewna, że to dziadek lub babcia.
- Halo?- odezwałam się do słuchawki.
- Czy rozmawiam z Kaitleen Wattson?- zapytał męski głos.
- Owszem- odpowiedziałam ze zdziwieniem.
- Nazywam się Rober Smith. Jestem lekarzem- oznajmił mężczyzna.
- Ale w jakiej sprawie pan dzwoni?- zdezorientowana wstałam z fotela.
- Twoi dziadkowie leżą w szpitalu na Whitechapel road w Londynie - wyjaśnił cicho lekarz. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło. Boże, co się stało? Poczuła gulę w gardle.
- Ale jak? Co się stało??- zapytałam zrozpaczona.
- Staruszkowie zostali potrąceni przez rozpędzony samochód. Znajdują się aktualnie na sali operacyjnej. Ich stan jest bardzo ciężki- powiedział cicho pan Robert. Poczułam łzy pod powiekami. Ręce mi się trzęsły. Tak bardzo się bałam.
- Już jadę- wykrztusiłam i rozłączyłam się. Zadzwoniłam do Amy.
- Czego chcesz?- warknęła blondynka.
- Słuchaj, moi dziadkowe są w Londynie, w szpitalu. Potrącił ich samochód. Błagam niech twoja mama zawiezie mnie do nich- wychlipiałam.
- Dobra, za chwilę będziemy- moja kuzynka wyraźnie się przejęła. Po kilku minutach pod mój dom podjechał czarny samochód. Szybko wzięłam torbę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zamknęłam dom i cała roztrzęsiona wpadłam do auta.
- Co się stało?- zapytała Melissa, mama Amy.
- Babcia z dziadkiem poszli do supermarketu i potrącił ich samochód. Zostali zabrani do Londynu, ich stan jest bardzo poważny- wyszeptałam. Cała się trzęsłam. moja kuzynka niezdarnie mnie przytuliła.
- Wiem, że to nie najlepszy moment, ale chciałam cię przeprosić- wydukała.
- Nie ma problemu, ale proszę nie kłóćmy się już nigdy o chłopaka- wyszeptałam. Blondynka skinęła głową. Reszta podróży upłynęła w ciszy. kiedy dotarliśmy na miejsce od razu pobiegłam do recepcji. Bardzo choatycznie wyjaśniłam kim jestem i po co przyjechałam. Powiedziano mi, że staruszkowie są w tej chwili operowani. Usiadłam w poczekalni i nie ukrywałam już łez. Płynęły one strumieniami po policzkach. Siedziałam tak 2h i nadal niczego się nie dowiedziałam.
- Idźcie już do domu- wyszeptałam w stronę Amy i Melissy.
- Dobrze, ale daj nam znać, kiedy coś będziesz wiedzieć- powiedziały. Wiedziałam, że się martwią, ale zawsze miały na względzie tylko swoje dobro, więc nic dziwnego, że chciały się wyspać. Kiedy wyszły ze szpitala, udałam się pod drzwi sali, gdzie byli operowani moi dziadkowe. Usiadłam na podłodze i podkuliłam nogi. Cała się trzęsłam. Jeszcze nigdy tak się nie bałam. nagle z sali wyszedł mężczyzna.
- Pani jest wnuczką państwa Wattson?- zapytał.
- Tak, co z moimi dziadkami?- zapytałam ocierając łzy.
- Chcą żebyś do nich przyszła- powiedział tylko. Szybko weszłam do sali, gdzie ujrzałam staruszków. Byli przypięci do tysiąca kroplówek czy czegoś tam. Nie potrafiłam powstrzymać łez.
- Boże, kto wam to zrobił?- wyszeptałam.
- Kochanie, nie mamy zbyt wiele czasu- powiedziała cicho babcia
- Ale jak to? Niedługo się wykaraskacie z tego prawda?- zapytałam głośno.
- kotku, pamiętaj, ze bardzo cię kochamy. Zawsze będziemy cię kochać- rzekł dziadek łapiąc nie za rękę. Wtedy dostrzegłam współczujące spojrzenia lekarzy. I powoli zaczęłam rozumieć.
- Musisz być silna kochanie. Jesteś wyjątkową dziewczyną skarbie- wyjąkała babcia, a potem zamilkła na zawsze. Dziadek ścisnął moją dłoń, po czym zamknął oczy. Stałam chwilę w bezruchu, lecz potem coś we mnie pękło. Rzuciłam się z pięściami na lekarzy i innych zgromadzonych w sali.
- Dlaczego pozwoliliście im umrzeć!! Oni byli wszystkim co mam! Pozwoliliście umrzeć powodom, dla których żyję- krzyczałam na całe gardło.
- Ich nie dało się uratować- wyszeptała pielęgniarka.
- Nienawidzę was!!! Dlaczego to zrobiliście!!! Mogliście chociaż spróbować o nich walczyć!!!- darłam się. Trwało to jeszcze chwilkę. Kiedy minęło, osunęłam się na podłogę.
- Obiecuję, że zabiję człowieka, który zabił mój największy skarb- wyszeptałam. Po chwili wstałam z podłogi i położyłam koło zmarłych dziadków. Powoli odpływałam.....
...............................................................................................................................................................................
TTrochę smutno się zrobiło...... Ale niestety tak musiało być ;c Mam ogromną nadzieję, ze ten rozdział zmotywuje was do dalszego czytania. Proszę komentujcie!!



-

czwartek, 21 maja 2015

~3~

-Co pan tu robi?- zapytał dziadek, patrząc na zdenerwowanego Harrego.
- Nie powinno to pana interesować- odpowiedział arogancko chłopak.
- W ogóle dlaczego nie ma tu miliona reporterów?- spojrzałam prosto w jego szmaragdowe oczy. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Kiedy on na nie patrzy mam wrażenie, ze unoszę się w powietrzu, lekka niczym piórko. Odwróciłam wzrok i spuściłam głowę.
- Świat nie wie, że przebywam tutaj- wyjaśnił brunet wyraźnie zadowolony z tego, jak na niego reaguję.
- O czym my mówimy?- zdezorientowana babcia stanęła pomiędzy mną a dziadkiem.
- Osoba, która stoi tu przed nami to wielka gwiazda Harry Styles, cały świat go zna i może mieć każdą dziewczynę- powiedziała Amy, kokieteryjnie zerkając na Hazzę.
- Jak widać nie każdą- wymruczał chłopak patrząc na mnie. Blondynka prychnęła i przewróciła oczami.
- Nic się nie dzieje, możecie iść- rzekłam w stronę dziadków.
- Dobrze, ale za godzinę ma nie być tego kolegi- odparł stanowczo staruszek.
- Nie ma problemu- mruknęłam otwierając drzwi na dwór. Byłam bardzo zła na Harrego. Co on sobie wyobraża? To, że jest wielką gwiazdą nie upoważnia go do niczego!
- To jak będzie mała?- spytał, kiedy znajdowaliśmy się w ogrodzie.
- Daj mi spokój, znajdź sobie kogoś innego, a ja znowu będę wiodła swoje spokojne życie- odpowiedziałam cicho. Krępowała mnie obecność mojej kuzynki, która co chwila mnie szturchała.
- Ale widzisz kotku... W tobie jest coś takiego, czego nie mogę dostrzec w innych dziewczynach. Podniecasz mnie jak cholera. Na prawdę nie chcesz seksu z Harrym Stylesem?- wyszeptał Hazza. Spuściłam wzrok, dlaczego on mnie tak onieśmiela?
- Słuchaj, chcę przeżyć swój pierwszy raz z osobą, którą kocham i z którą wiążę swą przyszłość. Nie interesują mnie ''szybie numerki''- rzekłam wpatrując się w swoje zniszczone trampki.
- Jesteś dziewicą?- brunet był zaskoczony.
- Ona nigdy nie uprawiała seksu, nawet się nie całowała! Nigdy nie przeklnęła, nigdy nie piła alkoholu i w ogóle- prychnęła blondynka. Poczułam ukłucie w sercu. Dlaczego ona się tak zachowuje? To nie moja wina, że Styles tak się na mnie uwziął.
- Pewnie rodzice są z ciebie dumni- uśmiechnął się brunet. Poczułam łzy pod powiekami.
- Ona nie ma rodziców. Wyrzekli się jej- odpowiedziała bezlitosnie blondynka. Jak ona mogła!! Zerwałam się na równe nogi i wybiegłam  na ulicę. Łzy leciały strumieniami po policzkach, a ból, który tak starannie ukrywałam w sercu, dał o sobie znać. Całe życie musiałam cierpieć. A Amy tak po prostu to powiedziała. O co jej chodzi!? Niech sobie bierze tego Harrego!! Ja go nie prosiłam, żeby wywrócił moje życie do góry nogami! nawet nie zdałam sobie sprawy, że dobiegłam do supermarketu oddalonego od mojego domu o 2 km. Stanęłam i odetchnęłam głęboko. Powoli wracałam z powrotem. Hazza i blondynka cały czas siedzieli w ogrodzie. Nie patrząc nawet w ich stronę weszłam do domu. Udałam się do swojego pokoju, gdzie dałam upust łzom. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Słyszałam głos bruneta.
- Idź stąd w końcu!!! Daj mi spokój! Weź sobie Amy, która bardzo cię kocha i dla ciebie zrani własną kuzynkę!- wrzasnęłam. Założyłam słuchawki na uszy i zamknęłam oczy. Nienawidzę swojego życia.
.............................................................................................................................................................................
Oto i 3 rozdział ;) Wiem, ze jest krótki, ale obiecuję, ze 4 będzie dłuższy i ciekawszy ;) Liczę, ze choć troszkę inetersuje was ta historia... Proszę komentujcie!!! ;) Kocham Was <3

sobota, 16 maja 2015

~2~

Nie spodziewałam się, że w tak szybkim tempie gwiazda, jaką jest sam Harry Styles, znajdzie mnie- nieśmiałą, cichą nastolatkę.
Wstałam o 6 am., po czym udałam się do łazienki, gdzie wyszczotkowałam zęby oraz umyłam twarz. Uczesałam włosy w kitkę i ubrałam zwykłe leginsy  i za duży sweterek. Do tego jakieś tanie dodatki.  Gotowa do szkoły, poszłam do kuchni, gdzie siedziała babcia.
- Hej babciu- powiedziałam całując staruszkę w policzek.
- Witaj wnusiu- rzekła mocno mnie przytulając.
Kiedy przygotowywałam śniadanie, do pomieszczenia wszedł dziadek. Przywitałam się i razem zjedliśmy śniadanie. Następnie ubrałam buty, wyszłam z domu. Udałam się na przystanek, chłodny wiatr owiał moją twarz.
Gdy byłam na miejscu, akurat podjechał mój autobus. Wsiadłam, skasowałam oyesterkę, po czym usiadłam na fotelu na końcu. Droga była krótka, ale przynajmniej pogoda się poprawiła. Słońce wyszło, przestało wiać.
Wysiadłam przed szkołą i od razu zauważyłam tłum rozwrzeszczanych dziewczyn. Zdezorientowana podeszłam bliżej, to był mój błąd. Harry Styles osaczony przez nastolatki z aparatami. Szybko zmieniłam kierunek, nie mógł mnie zauważyć. Co on tutaj w ogóle robił? Czego chciał?
Biegłam w stronę drugiego wejścia, ale nagle usłyszałam swoje imię z jego malinowych ust. Przyśpieszyłam, lecz on biegł za mną. Niestety, moja kondycja była zbyt słaba i chłopak złapał mnie za nadgarstek. Szarpnął, co spowodowało, że się odwróciłam.
- Gdzie uciekasz? - spytał z zadziornym uśmieszkiem.
Chwilę później wokół niego znów zebrał się tłum, a ja miałam szansę uciec. Szybko przekroczyłam próg szkoły i udałam się na lekcje matematyki. Już wchodziłam po schodach, gdy zostałam złapana w talii.
- Kate, zaczekaj. Możemy pogadać? - odparł z nadzieją w oczach.
Ignorując jego pytanie, wyszarpnęłam się i weszłam do sali, odprowadzona nienawistnymi spojrzeniami innych dziewczyn. Z westchnieniem wypakowałam książki, zajęłam miejsce,
Pan Smith - nauczyciel matematyki, wyprosił Harrego, który przeklął pod nosem i wyszedł z sali.
Myślałam, że w końcu mam spokój. Spuściłam głowę, wróciłam do zadań. Kiedy w moich uszach rozbrzmiał dzwonek, nie patrząc na nikogo wybiegłam z sali i wpadałam prosto na Harrego. 
- Czego ty tutaj szukasz?- zapytałam rozłoszczona. 
- Ciebie- wymruczał mi do ucha. Nagle złapał mnie za rękę i pociągnął za szafki. - Chodźmy gdzieś, bo te laski nie dadzą mi spokoju- powiedział Styles.
- Słuchaj, daj mi spokój!! Nie jestem jakąś głupią dziewczyną, która na ciebie leci!- wydarłam się, po czym wyszłam zza szafek
- Harry jest tutaj- krzyknęłam do tłumu nastolatek. Natychmiast pobiegły w moją stronę, a ja uciekłam na górę, pod salę biologiczną. Weszłam do klasy i usiadłam w ostatniej ławce. Po skończonych lekcjach czym prędzej wyszłam ze szkoły i udałam się na przystanek. Miałam ogromną nadzieję, że Hazza mnie nie dostrzeże. Kiedy on w końcu zrozumie, że dla mnie  nic on nie znaczy? Westchnęłam głęboko. Czułam na twarzy delikatne muśnięcia wiatru. Zamknęłam oczy, jednak nie na długo, gdyż nadjechał mój autobus. Wracając do domu zastanawiałam się jak bardzo Styles zniszczy mi moje i tak żałosne życie. Czułam, że nie da mi spokoju dopóki ja nie dam mu tego co we mnie najcenniejsze. Mojego dziewictwa. Jest jeszcze Amy, która na pewno nie wybaczy mi tego, że brunet się mną interesuje w taki sposób. Ciągle żyłam w jej cieniu. Miałam tego dość. Chciałam coś zmienić, ale nie miałam odwagi. Moi rodzice sprawili, że jestem taka nieśmiała, to przez nich czuję się bezwartościowym przedmiotem. Nim się spostrzegłem, dojechałam do domu. Cieszyłam się, że będę mogła zaszyć się w swoim pokoju i z nikim nie rozmawiać. Delikatnie otworzyłam drzwi wejściowe.
- Już jestem!-krzyknęłam
- Nareszcie przyszłaś-usłyszałam męski głos, który należał do Harrego. Boże, co on tu robi? Jakim cudem się tu dostał? Odpowiedź na te pytania wyłoniła się z drzwi mojego pokoju. Była to Amy w towarzystwie Stylesa. Stałam zdziwiona w przedpokoju. Szmaragdowe oczy błądziły po moim ciele. Czułam jak robię się czerwona. Dlaczego on się tak patrzy?!?! Przygryzłam dolną wargę, i spuściłam głowę. Moja kuzynka obserwowała nas. Była wyraźnie rozłoszczona. Nie wiedziałam co zrobić, więc po prostu wybiegłam z domu. Brunet podążył za mną. Próbował mnie złapać za rękę, jednak ja przyśpieszyłam tylko krok.
- Kurwa! Nie mam czasu na bawienie się z tobą w kotka i myszkę!!! Jestem wielką gwiazdą i wszystkie dupy na mnie lecą! A ty?? Zachowujesz się jakbym był kurwa trędowaty! Zrobimy tak, że ja przelecę cię tu i teraz, a potem zakończymy naszą znajomość. Co ty na to?- zapytał Harry. W środku gotowałam się ze złości! Co on sobie wyobraża!!
- Jesteś dupkiem!! Nigdy mnie nie przelecisz!!!- wydarłam się i wbiegłam z powrotem do domu. Prosto w objęcia babci i dziadka. 
------------------------------------------------
Oto i 2 rozdział;) Mam nadzieje, że choć trochę wam się podoba. ;) Proszę was komentujcie, dzięki temu będę wiedziała, że ktoś czyta mojego bloga :) 

czwartek, 7 maja 2015

~1~


Od godziny stoję w tłumie wrzeszczących nastolatek, krzyczących jak bardzo kochają 1D itp. Spojrzałam na scenę i przyjrzałam się chłopakom. Może i byli bardzo przystojni, ale ich muzyki nie dało się słuchać! Przewróciłam oczami widząc Amy krzycząc, że Harry to jej mąż. Stałam znudzona, czekając, aż koncert się skończy. Gdy to nastąpiło, udałam się do wyjścia.
- Kate! Idziemy na spotkanie!- pisnęła moja kuzynka. Boże! Zapomniałam o tym! Z westchnieniem podeszłam do blondynki, która stała przy samej scenie. Po chwili podszedł do nas ochroniarz.
- To wy wygrałyście konkurs?- zapytał grubym głosem.
- Tak!- krzyknęła Amy.
- Chodźcie za mną- mruknął facet.
- Wreszcie będziesz mogła pogadać ze swoimi mężami- zaśmiałam się, patrząc na szczęśliwą dziewczynę.
- Chyba umrę z radości- westchnęła. Gdy dotarłyśmy pod drzwi pomieszczenia, gdzie odbywało się meet&great, mężczyzna nas opuścił.
- Miłego spotkania- rzucił na odchodnym. Przewróciłam oczami i nacisnęłam klamkę. Amy pisnęła z wrażenia kiedy zobaczyła chłopaków siedzących na kanapie. Moją uwagę przykuł Louis ( gdyby nie moja kuzynka, nie znałabym nawet ich imion), który siedział na fotelu z zeszytem w ręku. Blondynka od razu poleciała do Harrego i reszty, a ja nieśmiało podeszłam do Tomlinsona.
- Cześć, jestem Kate- przedstawiłam się. Chłopak podniósł wzrok.
- Zazwyczaj fanki lecą do nich, a nie do mnie- wskazał ręką na Harrego, Liama, Nialla i Zayna.
- Nie jestem fanką, jestem tu tylko dlatego, że moja kuzynka wyugrała konkurs i musiała iść z kimś pełnoletnim- wyjaśniłam szybko. Jeszcze nigdy nie mówiłam tak dużo do nowo poznanej osoby.
- Masz 18 lat?- zapytał zaskoczony Louis.
- Tak, wiem, że na tyle nie wyglądam.- zaśmiałam się. Obok nas Amy kokieteryjnie zerkała na Stylesa, jednak ten zajęty był wygłupianiem się z kolegami.
- Od jak dawna rysujesz?- odwróciłam się tyłem do mojej kuzynki i reszty.
- W sumie to od dziecka.-  odparł Louis. Spojrzałam na obrazek chłopaka. Byłam pod wrażeniem.
- To jest piękne- wyszeptałam, przejeżdżając palcami po kartce.
- Dziękuję- zawstydzony chłopak odwrócił wzrok.
- Też rysuję- powiedziałam cicho. Wyciągnęłam zeszyt i pokazałam mu jeden z moich rysunków.
- Jestem pod wielkim wrażeniem- rzekł Tomlinson z podziwem. Lekko się zaczerwieniłam.
- To zaszczyt usłyszeć pochwałę z ust wielkiej gwiazdy- wykrztusiłam. Nagle usłyszałam głośnie śmiechy zza pleców.
- Harry od pięciu minut patrzy na twoją dupcię!- krzyknął w moją stronę Zayn. Gwałtownie się odwróciłam. Napotkałam wzrok bruneta. Moje policzki płonęły ze wstydu. Popatrzyłam na swój strój. Czy te spodnie nie są zbyt obcisłe? Powoli podeszłam do jakiegoś fotela i usiadłam na nim. Szmaragdowe oczy śledziły każdy mój ruch. Moje serce biło jak szalone.
- Masz bardzo zgrabny tyłeczek- wymruczał Styles. Spojrzałam na niego, po czym szybko opuściłam wzrok.
- Wyjdę na chwilę- wyszeptałam i szybko opuściłam pokój. Zanim wyszłam napotkałam wściekłe spojrzenie Amy. Boże, to moja wina, że ten piosenkarz jest taki zboczony? Nagle poczułam na swojej szyi czyiś oddech.
- Zawstydziłem cię?- zapytał Harry podnosząc brew.
- Yyyy... tak trochę- odpowiedziałam nieśmiało. Brunet podszedł do mnie i próbował mnie objąć.
- Co ty robisz?! Odejdź ode mnie!- krzyknęłam. Styles popatrzył na mnie zdziwiony.
- Każda dziewczyna w twoim wieku marzy o tym, żeby chociażby zobaczyć na żywo One Direction, a ty nie chcesz się przytulić?- rzekł zaskoczony.
- Po pierwsze nie mam już 15-lat, chociaż i w tym wieku was nie lubiłam, a po drugie nie przytulam nieznanych zboczeńców- powiedziałam z godnością. To były chyba najostrzejsze słowa, jakie wypowiedziałam do kogokolwiek.
- Uważasz,że  jestem zboczeńcem?- mruknął piosenkarz uśmiechając się.
- Tak- powiedziałam tylko.
- Podobasz mi się. I to bardzo. Kiedyś na pewno cię zdobędę- zapewnił brunet, puszczając mi oczko. Ale on jest arogancki! W środku gotowałam się ze złości.
- Co ty wygadujesz! Jesteś okropny!- wyjąkałam, po czym odwróciłam się i weszłam do pomieszczenia.
- Długo was nie było- zauważyła zgryźliwe moja kuzynka. Zaczerwieniłam się.
- Pewnie było szybkie ruchanko- zarechotał Zayn. Co to za zespół?
- Amy ja wracam do domu- wysapałam nie patrząc na nikogo.
- Zostań jeszcze- poprosił Louis.
- Nie, pójdę już. Miło było cię poznać- delikatnie uśmiechnęłam się do chłopaka. Ten odwzajemnił gest. Kiedy znajdowałam się przy drzwiach, Harry krzyknął:
- Pamiętaj, że ja zawsze dostaję to czego chcę! Zacisnęłam dłonie w piąstki o wyszłam z pokoju. Natknęłam się na ochroniarza.
- Koniec spotkania- oznajmił. Amy przewróciła oczami i rzuciła się na Harrego. Kiedy znajdowałyśmy się w samochodzie cioci, blondynka powiedziała:
- Dobrze wiesz, że kocham Stylesa, a mimo to robisz mi coś takiego. Nie wiedziałam, że jesteś taka podła.To zabolało. Chciałam jej powiedzieć, że to nie jest moja wina, ale znam Amy i wiem, że do niej to nie dotrze. Przez jedno głupie spotkanie moja kuzynka i zarazem jedyna przyjaciółka jest na mnie wściekła.



niedziela, 26 kwietnia 2015

~Prolog~

Kate, musisz coś dla mnie zrobić- krzyknęła Amy, wbiegając do mojego ciasnego pokoju.
- Ciszej, bo babcia odpoczywa- mruknęłam. Od urodzenia mieszkałam z dziadkami, bo moi rodzice po prostu się mnie wyrzekli. Mama Amy, a moja ciotka nigdy nie wybaczyła tego swojej siostrze.
- O co chodzi?- mruknęłam, bez większego zainteresowania.
 - Słuchaj mnie teraz uważnie-zaczęła blondynka, siadając na łóżku.
- Wiesz jak bardzo kocham One Direction. Dwa miesiące temu wzięłam udział  w konkursie, w którym główną nagrodą były dwa bilety na koncert i spotkanie z 1D! Wyobraź sobie, że  wczoraj dostałam nagrodę!- Amy pisnęła z zachwytu i pomachała dwoma papierkami.
- To super, ale wiesz, że oni mnie nie kręcą- powiedziałam patrząc na kuzynkę. Przecież dobrze wiedziała, że ja nie należę do lasek, które sikają po nogach jak widzą tych pięciu chłopaków.
- Tak wiem, ale żebym mogła się z nimi spotkać musi iść ze mną dorosła osoba. Kate, proszę pójdź ze mną. Przecież dzięki temu konkursowi wygrałam życie!- rzekła błagalnie czternastolatka.
- Kiedy to jest?- zapytałam
- Za niecały miesiąc- odpowiedziała rozpromieniona Amy.
- Ok, pójdę z tobą, ale pamiętaj, że będziesz musiała mi to wynagrodzić- uśmiechnęłam się złośliwe
- Nie rozumiem cię. Każda dziewczyna marzy, żeby chociażby zobaczyć ich na żywo,a ty uznajesz to za karę- prychnęła blondynka.
- No widzisz, ja nie jestem jak wszyscy. Ja kieruję się w życiu innymi zasadami- zaśmiałam się.
- Dziwna jesteś. Nie imprezujesz, nie przeklinasz, nawet nigdy seksu nie uprawiałaś. Jesteś młoda i powinnaś szaleć, a ty pracujesz i się uczysz. To twoja rozrywka- mruknęła.
 - Pracuję, żeby pomóc dziadkom. Wiesz dobrze, że nie należymy do bogatych- powiedziałam cicho.
- Wiem, wiem. Jesteś inna niż te laski z twojej szkoły, ale i tak cię kocham- krzyknęła Amy i mocno mnie przytuliła.
- Jedziemy na koncert, jedziemy na koncert-podśpiewywała pod nosem. Chyba nigdy nie widziałam jej równie szczęśliwej. Dla mnie One Direction nic nie znaczyło, ale co mi szkodzi pojechać? Pewnie i tak nie zwrócą na mnie uwagi. Tak jak większość ludzi.

~ Bohaterowie~

~ Pomimo wielu przeszkód, nigdy nie rezygnuj z marzeń~

Imię i Nazwisko: Kaitleen Wattson
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 25.07.1997r.
Hobby: rysowanie i gra na gitarze.
Cechy charakteru: uparta, skryta w sobie, bezinteresowna
 ~ Życie jest zbyt krótkie, by być grzecznym~
Imię i Nazwisko: Amy Clark
Wiek: 14 lat
Data urodzenia: 07.03.2001r.
Hobby: słuchanie piosenek One Direction, jej ulubionego zespołu
Cechy charakteru: wesoła,towarzyska, szalona
~ Pal, pij i szalej, bo życie jest tylko jedno~
Imię i Nazwisko: Harry Styles
Wiek: 21 lat
Data urodzenia: 01.02.1994r.
Hobby: Śpiew, imprezy
Cechy charakteru: zabawny, szalony, wulgarny
~ Śmiej się, niech reszta świata zastanawia się dlaczego~
Imię i Nazwisko: Zayn Malik
Wiek: 22 lata
Data urodzenia: 12.01.1993r.
Hobby: Śpiew, gra w piłkę nożną.
Cechy charakteru: dowcipny, miły, uśmiechnięty
~ Jedzenie to najprzyjemniejsza czynność dnia~
 Imię i Nazwisko: Niall Horan
Wiek: 22 lata
Data urodzenia: 13.09.1993r.
Hobby: Jedzenie, gra na gitarze
Cechy charakteru: zabawny, zawsze uśmiechnięty, szalony
~ Nie pozwól, aby marzenia pozostały marzeniami~
Imię i Nazwisko: Louis Tomlinson
Wiek: 24 lata
Data urodzenia: 24.12.1991
Hobby: śpiew, rysowanie
Cechy charakteru: skryty w sobie, cichy, miły
 ~ Jeśli nie spróbujesz, nigdy nie dowiesz się czy było warto~
Imię i Nazwisko: Liam Payne
Wiek:22 lata
Data urodzenia: 29.09.1993r.
Hobby: jazda motorem, gra w koszykówkę
Cechy charakteru: miły, przyjazny, wesoły