sobota, 23 maja 2015

~4~

- Idziecie na spacer?- zapytałam, widząc moich dziadków zakładających buty i kurtki.
- Idziemy tylko do supermarketu, muszę kupić produkty na ciasto czekoladowe- odpowiedziała babcia, mrugając do mnie. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Uwielbiam twoje ciasto czekoladowe- powiedziałam z entuzjazmem i przytuliłam się do staruszki.
- Za jakieś godzinkę będziemy z powrotem kochanie- oznajmił dziadek całując mnie w policzek.
- Nie ma sprawy, ja w tym czasie pouczę się- rzekłam.
- A może zadzwonisz do Amy? Pogadacie sobie czy coś- zaproponowała babcia. Moja mina gwałtownie zrzedła.
- Myślę, że nie będzie chciała się spotkać- wyszeptałam cicho.
- Chodzi o tą gwiazdeczkę?- zapytał dziadek patrząc na mnie uważnie.
- Taaa- odpowiedziałam wymijająco. Dokładnie tydzień temu moja kuzynka wyjawiła moją najskrytszą tajemnicę Harremu Stylesowi. Od tego momentu nie widziałam ani Hazzy, ani Amy. Z westchnieniem zamknęłam drzwi za moimi dziadkami i udałam się do pokoju. Postanowiłam włączyć mój przed potopowy komputer.  Po 15 minutach czekania urządzenie uruchomiło się. Pod wpływem impulsu weszłam na portal plotkarski, gdzie aż roiło się o One Direction. Na szczęście Harry rzeczywiście potrafił ukryć przyjazd do mnie, bo nic na ten temat nie było. Znudzona, wyłączyłam komputer i postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenie. Przez całe życie mieszkałam z babcią, więc umiałam doskonale gotować. Przygotowałam składniki potrzebne do zrobienia zapiekanki makaronowej. Z uśmiechem na ustach przyrządziłam potrawę. Babcia będzie ze mnie dumna. Zegarek wskazywał 3pm., więc staruszkowie powinni już wrócić. Postawiłam zapiekankę na stole w naszej malutkiej, aczkolwiek przytulnej kuchni. Położyłam jeszcze trzy talerze po czym udałam się do salonu, gdzie zawsze czytałam książki. Nagle zadzwonił mój telefon. Byłam pewna, że to dziadek lub babcia.
- Halo?- odezwałam się do słuchawki.
- Czy rozmawiam z Kaitleen Wattson?- zapytał męski głos.
- Owszem- odpowiedziałam ze zdziwieniem.
- Nazywam się Rober Smith. Jestem lekarzem- oznajmił mężczyzna.
- Ale w jakiej sprawie pan dzwoni?- zdezorientowana wstałam z fotela.
- Twoi dziadkowie leżą w szpitalu na Whitechapel road w Londynie - wyjaśnił cicho lekarz. Moje serce gwałtownie przyśpieszyło. Boże, co się stało? Poczuła gulę w gardle.
- Ale jak? Co się stało??- zapytałam zrozpaczona.
- Staruszkowie zostali potrąceni przez rozpędzony samochód. Znajdują się aktualnie na sali operacyjnej. Ich stan jest bardzo ciężki- powiedział cicho pan Robert. Poczułam łzy pod powiekami. Ręce mi się trzęsły. Tak bardzo się bałam.
- Już jadę- wykrztusiłam i rozłączyłam się. Zadzwoniłam do Amy.
- Czego chcesz?- warknęła blondynka.
- Słuchaj, moi dziadkowe są w Londynie, w szpitalu. Potrącił ich samochód. Błagam niech twoja mama zawiezie mnie do nich- wychlipiałam.
- Dobra, za chwilę będziemy- moja kuzynka wyraźnie się przejęła. Po kilku minutach pod mój dom podjechał czarny samochód. Szybko wzięłam torbę i spakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zamknęłam dom i cała roztrzęsiona wpadłam do auta.
- Co się stało?- zapytała Melissa, mama Amy.
- Babcia z dziadkiem poszli do supermarketu i potrącił ich samochód. Zostali zabrani do Londynu, ich stan jest bardzo poważny- wyszeptałam. Cała się trzęsłam. moja kuzynka niezdarnie mnie przytuliła.
- Wiem, że to nie najlepszy moment, ale chciałam cię przeprosić- wydukała.
- Nie ma problemu, ale proszę nie kłóćmy się już nigdy o chłopaka- wyszeptałam. Blondynka skinęła głową. Reszta podróży upłynęła w ciszy. kiedy dotarliśmy na miejsce od razu pobiegłam do recepcji. Bardzo choatycznie wyjaśniłam kim jestem i po co przyjechałam. Powiedziano mi, że staruszkowie są w tej chwili operowani. Usiadłam w poczekalni i nie ukrywałam już łez. Płynęły one strumieniami po policzkach. Siedziałam tak 2h i nadal niczego się nie dowiedziałam.
- Idźcie już do domu- wyszeptałam w stronę Amy i Melissy.
- Dobrze, ale daj nam znać, kiedy coś będziesz wiedzieć- powiedziały. Wiedziałam, że się martwią, ale zawsze miały na względzie tylko swoje dobro, więc nic dziwnego, że chciały się wyspać. Kiedy wyszły ze szpitala, udałam się pod drzwi sali, gdzie byli operowani moi dziadkowe. Usiadłam na podłodze i podkuliłam nogi. Cała się trzęsłam. Jeszcze nigdy tak się nie bałam. nagle z sali wyszedł mężczyzna.
- Pani jest wnuczką państwa Wattson?- zapytał.
- Tak, co z moimi dziadkami?- zapytałam ocierając łzy.
- Chcą żebyś do nich przyszła- powiedział tylko. Szybko weszłam do sali, gdzie ujrzałam staruszków. Byli przypięci do tysiąca kroplówek czy czegoś tam. Nie potrafiłam powstrzymać łez.
- Boże, kto wam to zrobił?- wyszeptałam.
- Kochanie, nie mamy zbyt wiele czasu- powiedziała cicho babcia
- Ale jak to? Niedługo się wykaraskacie z tego prawda?- zapytałam głośno.
- kotku, pamiętaj, ze bardzo cię kochamy. Zawsze będziemy cię kochać- rzekł dziadek łapiąc nie za rękę. Wtedy dostrzegłam współczujące spojrzenia lekarzy. I powoli zaczęłam rozumieć.
- Musisz być silna kochanie. Jesteś wyjątkową dziewczyną skarbie- wyjąkała babcia, a potem zamilkła na zawsze. Dziadek ścisnął moją dłoń, po czym zamknął oczy. Stałam chwilę w bezruchu, lecz potem coś we mnie pękło. Rzuciłam się z pięściami na lekarzy i innych zgromadzonych w sali.
- Dlaczego pozwoliliście im umrzeć!! Oni byli wszystkim co mam! Pozwoliliście umrzeć powodom, dla których żyję- krzyczałam na całe gardło.
- Ich nie dało się uratować- wyszeptała pielęgniarka.
- Nienawidzę was!!! Dlaczego to zrobiliście!!! Mogliście chociaż spróbować o nich walczyć!!!- darłam się. Trwało to jeszcze chwilkę. Kiedy minęło, osunęłam się na podłogę.
- Obiecuję, że zabiję człowieka, który zabił mój największy skarb- wyszeptałam. Po chwili wstałam z podłogi i położyłam koło zmarłych dziadków. Powoli odpływałam.....
...............................................................................................................................................................................
TTrochę smutno się zrobiło...... Ale niestety tak musiało być ;c Mam ogromną nadzieję, ze ten rozdział zmotywuje was do dalszego czytania. Proszę komentujcie!!



-

1 komentarz:

  1. Masakra! A już polubiłam dziadków i czekałam na ciasto od babci. Pisz dalej bo chcę wiedzieć ja Kate sobie poradzi !!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń